MAM OCHOTĘ ZROBIĆ MU KRZYWDĘ TĄ BUTELKĄ
Nie wierzę, że nasz maluch ma dopiero miesiąc. Dopiero miesiąc, bo mam wrażenie, że jest z nami od zawsze. Wydaje mi się już taaaki duży i niesamowite jest to, jak bardzo zmienia się on i jego zachowanie. Dosłownie z dnia na dzień. Przez pierwsze trzy tygodnie ciągle spał. Nawet zaczynałam się martwić, że opieka nad nim coś podejrzanie łatwo mi idzie, że na pewno robię coś nie tak, bo z doświadczenia wiem, że jak coś jest za łatwe, to robię to źle. Jednak od jakichś dwóch tygodni prawie wcale nie śpi w dzień. O dziewiętnastej pobił swój rekord, a mianowicie dwanaście godzin bez snu. Tak jak ja i Dominik będąc w wieku naszego syna płakaliśmy non stop, tak Nikodem od tych dwunastu godzin rozmawia z kolorowymi poduszkami na kanapie (nie licząc przerw na jedzenie i spacery po domu, no bo ile można leżeć). Jedyne do czego mogę się przyczepić, to wstawanie w nocy. Dominik """podobno""" nie słyszy Nikodema, jak wstaję z łóżka, albo chodzę po pokoju, dlatego nawet nie proszę go wtedy o pomoc. Ale kiedy słyszę jak przewracając się z boku na bok, burczy "Magda, rób mleko!", podczas kiedy właśnie je niosę, to mam ochotę zrobić mu krzywdę tą butelką...
No cóż, nie może być za dobrze, chociaż nadal uważam, że bycie mamą idzie mi dziwnie łatwo.
No cóż, nie może być za dobrze, chociaż nadal uważam, że bycie mamą idzie mi dziwnie łatwo.